Ukojenie
Mrok ogarnął przestrzeń wokół.
Oparta o ścianę pustą, niczym jej
spojrzenie,
zamarła w bezruchu ze łzą w oku.
Przez delikatne ciało nawet jedno
drżenie
niewyczuwalne dla oka, niewyczuwalne dla
duszy.
Tak spokojna z zewnątrz, jakby anioł z
nieba,
lecz w głębi serca jej szczęście 'ktoś'
skruszył.
Aby pomóc – nic już nie można, nie
trzeba.
Bo oto ona, z wewnętrznym uśmiechem
Odchodzi…
Zapomina o smutku, stającym się echem.
Piekło na ziemi skończyło się w końcu!
Czuję, że radość się we mnie rodzi,
Czuję, że czas oddać się słońcu…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.