ULEWA
Za oknem słota, mży deszcz.
Drzewa moczą nogi w kałużach.
Lubię nawet,
gdy krople wędrują po szybie,
jak migotliwe cekiny.
I znów rozlałeś kawę,
a jednak...
Nie wierzyłeś!
Ładna plama, liść zrudziały
zgnieciony nagle.
Ale można powróżyć z fusów.
Albo lepiej z gwiazd,
co będzie.
Widzisz słońce, siebie.
W pamięci jestem.
Deszcz gra Ci w rytm serca.
Niepokój wystukuje w ciszy.
Na niebie księżyca nie ma
i mrok zakrył nuty.
Ale, gdy będzie ulewa,
z oberwanej chmury, jak potop,
Anioły spłyną mgłą.
Jak pocałunek z wilgotnych ust.
W niej będę.
Może wtedy spełni się życzenie?
Na ulicy uśmiechu, zabrzęczy miodny
owad,
bo na znak cudu spadnie.
Nadzieja sama - zapach.
Różany, mocny.
Kiedy? Nie wiem.
Dawno nie widziałam tęczy.
Ona jest po burzy.
Piękna.
/UŁ/
napisany Łódź,19.09.2007r. ula2ula http://www.youtube.com/watch?v=IjiAR3eVuYk&feature=rel ated
Komentarze (16)
"Kiedy? Nie wiem" pięknie Uleńko, romantycznie, a
tęcza przyjdzie w swoim czasie :-)