umierałam
umierałam powoli
a wiatr delikatnie dotykał
moje skołtunione włosy
po policzku spłynęła ostatnia łza,
ta której nie chciałeś otrzeć
umierałam powoli
a nicości ramiona obejmowały
moje bezsilne ciało
usta szeptały ostatnie słowo,
to którego nie chciałeś usłyszeć
umierałam powoli
na przekór sobie i ludzkiej litości
w popłochu układałam najcenniejsze myśli
by zachować cząstkę Ciebie
drżącą ręką dotknęłam Twoją dłoń
a Twój wzrok - spalił mnie do końca.
Komentarze (1)
Ciekawy wiersz, ale wielokropki wyrzuć.