Umrzeć z miłości
Tysiące obrazów mam przed oczami
Na głównym planie jesteś Ty…
Mnóstwo myśli krąży w mojej głowie
Wszystkie są o Tobie…
Każda myśl o Tobie i każdy widok Twój
Jest jak nóż drążący ranę w moim
sercu…
Im więcej myślę, tym większy czuję ból
Im bardziej próbuję zapomnieć, tym bardziej
nie mogę przestać…
Krążę w koło bez celu
Bezsilnie usiłuję zabić czas…
Staję się drętwa i zimna
Popadam w nicość…
Patrzę przez pryzmat czasu w przeszłość
Widzę siebie szczęśliwą u Twego
boku…
Patrzysz mi w oczy a ja płonę z miłości
Odpływam w Twoich ramionach…
Powracam do brutalnej rzeczywistości
Chłód ziębi mnie w plecy…
Wszystko we mnie umiera, powoli
Minuty są jak godziny, a godziny to cała
wieczność…
Jestem gdzieś na pograniczu życia i
śmierci
Czuję, że już jestem nie obecna, ale
jeszcze nie umarłam…
Widzę swoją krew na podłodze, jeszcze
wyczuwam jej ciepło
Powoli się oddalam, biegnę w jakąś
otchłań…
Jestem blada, a raczej sina
Moje sztywne, bezwładne ciało jest
zimne…
Już nic nie czuję
Umarłam, umarłam z rozpaczy…
A może umarłam z miłości…?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.