Waniliowe niebo...NASZE niebo...
...Dla wszystkich zrozpaczonych Aniołów
...Nadszedł kres...tak, to tu...stoję bosa
na skarpie...czuję chłód kamienia...działa
tak kojąco...jak niegdyś Twój dotyk...
Pode mną szaleje wzburzone morze... nasze
chwile, nasze życie...ogromna
odchłań...bezkresna lecz dobrze mi
znana...
Nade mną wniliowe niebo...nowe,
czyste...tekie o jakim marzyłam...
Obraz naszego życia...lepszego...
Krzyk mew odbija się w moich uszach...
Elektryzująca woń powietrza... chłonę Twój
zapach...
Wiatr muska moje ciało-wiem, że to Twój
pocałunek...ten ostatni...
Życiowa decyzja...
Zamykam oczy...łzy płyną po aksamicie mojej
twarzy...
Strach moim kompanem...
Rozwijam skrzydła...wzbijam się w
przstworza...
Czuje Twoje subtelne ciepło...słyszę Twój
śmiech...niemal anielski...
...Otwieram oczy...widze obrazy...fragmenty
naszego życia...
Wszytkie wspólne
chwile...nowe...perfekcyjne...
Lecz pojawia się zwątpienie...
CZY NAPRAWDE TEGO WŁAŚNIE CHCĘ?
...przecież szczęście to radość z każdych
chwil...nawet tych złych...ale tylko
NASZYCH !!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.