Widowisko
dmuchnęło i zawirowały zwiewne liście
letnie ptaki w gniazdach stuliły się do
siebie
pod mrocznym kłębowiskiem czarnych chmur na
niebie
w zdumionych wielkich dębów milczącej
asyście
lśniące słońce zniknęło ze swym ognia
blaskiem
jak na scenie teatru nagle światło zgasło
wtem okropna ciemność, i podmuch, wreszcie
trzasło
i błysnęło, ryknęło z gromkim jakby
wrzaskiem
zadrżały dumne drzewa, zaszumiały liście
rozpętał się chór błysków i huk z nieba
gromów
cały świat zaciemniony drżał jakby wśród
dzwonów
stęskniona wody ziemia westchnęła perliście
chlusnęła ściana wody jakby dno odpadło
wielkiej beczki, jeziora, ogromnej cysterny
i zalała potężnym strumieniem bezmiernym
domy, łąki, pola z jakąś furią zajadłą
i tak lało, płynęło, błyskało i grzmiało
opera z udziałem ziemi, wody, powietrza
widowisko podniebne, jakby ktoś
uwieczniał
wielki jubileusz przed widownią
struchlałą
ulewa w końcu ścichła i burza ustała
zachodnie wyszło słońce nad krawędzią
lasu
rześki wiatr suszył wszystko nie marnując
czasu
wśród ptaków serenady cud - tęcza
nastała
Komentarze (19)
WSPANIAŁY OBRAZ BURZY
namalowany piórem
Tak sugestywnie opisałeś tę burzę
i oberwanie chmury,że aż się
przestraszyłam:)
Mam nadzieję,że to piękne widowisko nie wyrządziło
zbyt
wielu szkód.
Wiersz jak film w 3D:)
Pozdrawiam:)
To jak żywioł...opis nadzwyczaj piękny...pozdrawiam
serdecznie, +
Ależ malowniczo dynamicznie no świetnie Januszu
Krzysztofie