Widziałam Kreaturę.
Patrzę. A to co?
Mała kreatura.
Dwie ręce, cztery nogi,
Twarz wielka z czteroma oczami.
Krępa budowa ciała.
Wzrost niewielki.
A to co?
Z kąd się wzięło?
Co to jest?
Czy podejść zapytać?
Czy się lękać i uciekać?
Stoi, sapie, krzywi twarz, zgrzyta
zębami.
Spogląda na mnie.
Zdębiałam.
Idzie w moją stronę.
Ja ani drgnę.
Wiem, że uciekać to zabronione bo pożre
mnie.
Nagle blask, światła moc.
Kreatura pięknieje , głośno się śmieje.
Z małego ciałka wydobywa się ptasi
śpiew.
Błysk oślepia mnie.
Cisza, otwieram oczy .
Zjawa znikła.
Wszystko wokół mnie zakwita.
Kim była ta kreatura?
Może zima przeobraziła się w wiosnę?
Może umierająca miłość znów kochać
zaczęła.
Może to był znak że zło przemija,
że czas poprawić się w życiu,
czas naprawić to co w nas odrzuca-
przeobrazić w piękno.
Dać ludziom złym nowe piękne twarze.
Komentarze (1)
świetny wiersz, piękne metafory "umierająca miłość
znów kochać zaczęła", cudo