Wieczór ludzkiego zagubienia
Na zawołanie tańczą w dymie,
serca mają większe od przeciętnych,
piekło myli im się z niebem
pośród hybryd rzeczywistości,
wieczór składają w ofierze
twarze rzeźbiąc z mgieł,
pozostaje nieludzko pośpiesznie
dokonać czynu póki trwa wolność,
moce z zewnątrz budzą
uśpioną codziennością naturalność,
już jest o wiele łatwiej żyć
i tak prosto przekląć społeczeństwo,
znikają a ich krzyk budzi miasto,
ścieżką nieobecności jak duchy
na dworzec – peron cichej śmierci,
i nie potrafią już inaczej się uśmiechać,
przecież wiedzieli
nie ma powrotu,
Komentarze (1)
wiersz ładny, ale to chyba nie moje klimaty... ciekawa
kompozycja:)