............
Nic co może.....
może inaczej....
znowu zaczyna sie to paranoiczne myslenie o
samotnosci roztargnieniu i tesknocie.
Myslę wtedy,że zginę,zgnije jak zgniły mit
o lepszym dniu,
mysle o tym ,że ktos cos
liczy,wybiera,traci.I oto ukazuje sie sie
to na co czekałem jak głazem w łeb
przychodzi kawałek zakrzątanej myslami
-pamiec o snie z tamtego dnia zamraza mi to
głowę i powoli zaczyna
denerwowac........
......ci ludzie to dno to straszne dno.
Ktos odchodzi cos przchodzi.....
Zaczyna wgryzac sie w to dno bierze po
kawałku i wyplówa....i nowy kawałek.
Wtedy dochodzi tam gdzie doszłem Ja do
granicy wytrzymałosci do tej mysli i stachu
przed.....Mysl o tym ze nigdy nie bedzie
dobrze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.