Wiersz bez celu i bez pomysłu...
Po raz pierwszy nie mam pomysłu,
Spinam się bardzo, używam umysłu,
A wszystko to zdaje się ciągle na nic,
Doprowadzam się do rozpaczy granic.
Żadnego wersu ułożyć nie mogę,
Myśli kolejne wzbudzają już trwogę,
Nic porządnego do głowy nie przyjdzie,
Więc piszę bez celu i co z tego wyjdzie?
Faktem jest przecież, że sens jest
zawsze,
W bezsensie jest sens, tak na to patrzę,
Częstochowa, co z tego, skoro to lubię,
Pewnie w zeznaniach sam swoich się
gubię.
Bez ładu i składu, bez serca też piszę,
Wersów do końca też nie policzę,
Choćbym chciał bardzo nie można
policzyć,
Bo takie rzeczy wciąż trzeba ćwiczyć.
Odbity sens w odbiciu lustra,
Czy sens wspomniany doczeka jutra,
Na wszystkie pytania odpowiedź nie
przyjdzie,
Jak już wspomniałem, nie wiem co
wyjdzie.
Upity niemocą, butelką całą,
Niemocą wielką czyli niemałą,
Skruszony raz pierwszy z niemocy powodu,
Nie wezmę jednak z wierszami rozwodu.
Komentarze (1)
sztuką jest pisac o niczym i napisac wiersz o
podtekście filozoficznym bo tak odbieram twoje
dywagacje o sensie w bezsensie...bardzo mi się podoba