wiersz posrebrzany
Mona często zabiera mi księżyc
gdy się spełnia ilością ponowień,
opowiada na ucho gawędy
o księżniczce z kości słoniowej.
Ciepłą dłonią zakrywa mu usta,
posypuje gwiazdami powieki
i nagiego prowadząc do lustra
szepce: zobacz, jesteś człowiekiem.
Potem piersi uwalnia z koronek,
tak nieśmiałe jak promyk nad ranem,
wybuchają i usta i dłonie...
I wybucha srebrzysty kochanek.
Mona sypia w pościeli błękitnej,
księżyc sypia daleko od życia.
A ja, patrząc jak miłość ich kwitnie,
ciągle marzę by zostać księżycem.
Komentarze (16)
Z przyjemnością.
Pozdrawiam
Fajnie podoba mi się.
Rozumiem, że Mona to imię - uosobienie tajemniczości,
wyzwolenia i dobra. Oprócz - Lisy znam jedynie Monę z
przepięknej szanty.
Pozdrawiam :)
Piękny wiersz, by się nasycić, trzeba czytać kilka
razy. Pozdrawiam serdecznie.
niezwykły, magiczny, metaforyczny Wiersz :)
...gdy będą dwa księżyce, to Mona będzie Marsem ;)
Piękny wiersz. pozdrawiam :)
- czarodzieju złoty, nie wiem kto tu zaczarował,
hipnotyzują Mona, czy poeta...
...kosmiczno-lirycznie:))
nie z tej ziemi
Śliczności!
Czary-mary. Obronić się nie da.
Miszczu mój :-)
Powiem krótko, piękny wiersz, chce się czytać.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego popołudnia :)
super pozdrawiam
Pięknie piszesz, srebrzysty Poeto:)
PS Dziękuję za podpowiedź, skorzystałam :)