Wierszydło - na podstawie Pachnidła
nie wiem, o kim to jest...
Nie krył się z tym, że był mordercą.
Unicestwiał wiersze i poematy.
A na ich grobach stawiał kwiaty.
Wyjmował słowa z kontekstu.
I ciął ostro, metal błyskał po papierze.
Mówił wszystkim, że robi to w dobrej
wierze.
Nie znał umiaru, nie miał sumienia.
Ciągle coś odrąbywał, oddzierał.
Czasami ten szał morderczy mu
doskwierał.
Robił takie dziwne potem wyklejanki.
Słowa zlepiał, jak porcelanę potłuczoną.
A efektem swoich zbrodni popisywał się
przed żoną.
Wreszcie sen miał straszny, że go
torturują.
Że był aniołem, a ktoś odrąbał mu
skrzydło.
Usiadł nocą i samotnie napisał własne
wierszydło.
I mordować przestał cudze pisanie.
Wie, że nic nie jest ważne, tylko dusza
czysta.
I tak z mordercy poezji, narodził się
cudowny artysta.
Komentarze (1)
dzięki za ten wiersz, kojarzę tę treść z wieloma
komentarzami tego samego artysty