wina
kolejna czerwona smuga pomylona z flagą
resztki mojego dziewictwa na białej
sukience
niewinność popłynęła z prądem uległości
a w ustach pozostał posmak spalenizny
grzmoty nie przeszkadzają za bardzo
przy czytaniu książek niech więc burza
trwa
latawce latawic niech latają przez ulotną
chwilę
nie zabronię dziwkom śmiać się z mojej
brzydkiej twarzy grubych nóg i bycia
wczorajszym
winić mogę tylko siebie za to że
odbiegam
od kanonu piękna żem jest jak zapuszczony
mchem
kamień bezpański i bezkarny
i że nie w głowie mi miłości bo z krzykiem
budzę się co rano i wstyd mi
budzić osobę drugą trzecią czwartą
przed świtem z krwią na ustach
Komentarze (1)
Nie mam pojęcia ale twój wiersz wywołał u mnie
wspomnienia mojego pierwszego razu .Pierwszy raz nie
zawsze bywa słodki jak to opisują niektóre czasopisma
mój był bolesny jak cholera nie było uniesień i magi
zjawiska ale musiał nastąpić i uwierz mi nigdy dość
czekania bo grom z jasnego nieba prędzej czy później
spada.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.