Wiosenna droga...
Przystań życie, jako dziecię,
stawiam kroki na tym świecie.
Pięknie tutaj...są rozrywki,
modny klozet, biały czysty.
Wokół tańczą dwa Michały,
jeden duży...drugi mały.
Tekla kręci swe wrzeciono,
bo automat jej skradziono.
Jest tam dzieci cała kopa,
od jednego tylko chłopa.
On nie dzieli żony zdania,
lecz sąsiadem się zasłania.
Pięknie tutaj, nie przesadzam,
czubek nosa głębiej wkładam.
Bez biletu, bez numerka...
tylko Niebo...ciut fuszerka.
Ktoś mnie walnął...zabolało,
wstawaj dziadu, jeszcze mało?
Tak ocknąłem sie z rozmyślań
i zawracam na swą przystań.
krzemanko, serdeczne dzięki, przeoczyłem, a czcionki polskiej nie posiadam tylko dodatkowo bardzo powolny komputer.
Komentarze (22)
Dzieciństwo w wielodzietnej rodzinie. Boże kochany,
kogo dzisiaj na taką wesołą gromadkę stać? Pozdrawiam
serdecznie.
Niemiłe przebudzenie. Masz już (jak widzę) polską
czcionkę. Czy nie miało być "jako dziecię"?
Pozdrawiam.
oj okropne to przebudzenie
fajne metafory
i takie rozmyslenia już wiosenne:)
pozdrawiam:)
Wstrząsające przebudzenie.Dobrze tak czasem pobujać w
obłokach- /tylko niebo ciut fuszerka/Dobre:)
Pozdrawiam:)
Bolesne powitanie.
Pozdrawiam.+
Troche wiosennych refleksji, mozna i tak.
Pozdrawiam z daleka.
Ech! Brutalny ten pierwszy Dzień Wiosny panie Henio,
brutalny jak nie wiem co :)