Wlazł kotek na płotek II
Bolesław Leśmian
Kot
Tam gdzie malwy od kurzu mdleją i od
gorąca,
Kot miauczysty i czarny prężył grzbiet swój
do słońca,
Chodził sobie leniwie po podwórku, przy
płocie,
Płoszył wróble, bo życie jeść się chciało
niecnocie.
Grzał się w słońcu, bo na to lato było i
lipiec
I głaskały promieńmi futro mu południce.
I leniwy, uśpiony ciepłem złotych
promieni
Patrzał sobie na kury, co grzebały tam w
ziemi.
Stał tam płotek chruściany przy ogrodzie za
domem.
Stał, bo dobrze nie wiedział, w którą upaść
ma stronę.
Nikt wokoło nie wiedział, czy płot sam z
siebie stoi,
Czy może podtrzymują go bluszczydła
powoi.
Kiedy kocur na płotek ten spoglądał spod
oka,
Raptem pośród zieleni zasroczyła się
sroka.
Kot wstał, grzbiet wygiął w pałąk, sprężył
w sobie się w środku
I nim ktoś zauważył on już był na tym
płotku,
Sroka na dach wzleciała jednym ruchem jak
smuga,
A kot siedzi na płocie. Siedzi sobie i
mruga.
Komentarze (16)
...jużci miał ptaszka w garści,
już wibrys napięty -
lecz szczęście ma w swym składzie
zbyt ciasne zakręty...
coraz bardziej lubię cię czytać, dobrej nocy
Michale:))