Wspomnienie zza krat
Ku przestrodze
Rypnęła się sprawa ,nie ma co tu kryć,
Zachciało mi się po pańsku żyć.
Bo to przyjęcia, balety t.d.,
Jakby mi bez tego było bardzo źle.
A wszystko to przez tą moją kobite,
Że niby marzenia miała skryte,
Coś tam o księciu, bajkach, wypłacie,
Kto tam się w tym wszystkim naprawdę
połapie.
I kołki codziennie strugała na głowie,
Że gdyby już ze mną nie była po słowie,
To raił jej się taki jeden wspaniały,
Na którego wszystkie kobity leciały,
Lecz go olśniła jej cudna uroda,
Nie wyszła za niego... i wielka szkoda,
Zamiast w więzieniu siedzieć ponurym
Mógłbym żyć nieźle z emerytury.
Lecz chcąc zapewnić sobie życie
spokojne,
Lat kilka myślałem jak skończyć tę
wojnę,
Co zrobić by spokój mieć w domu święty
?
I wymyśliłem jak pozbyć się zrzędy,
Plan mój się powiódł w sposób
znakomity,
Dopiąłem celu – nie ma już kobity.
Zostałem więc wdowcem, tak rzecz
załatwiłem,
Ze swą wolnością wcale się nie kryłem,
A że i grosza przy tym też trochę
wleciało,
Żyć po królewsku mi się zachciało.
Natychmiast otoczyło mnie grono
wielbicieli,
Wiadomo było czego ode mnie by chcieli.
Ze łba mi wyleciała tamta wszetecznica,
Zachciało mi się drugiej kobiety do
życia.
Dopóki garścią dawałem grube pliki dolców,
Życie miałem usłane różami bez kolców,
Lecz przyszło wreszcie opamiętanie,
A róża szybko zmieniła się w kamień.
I znów się zaczęły dni pełne swarów,
O to że minął czas zabaw i darów,
Gotów już byłem na krok ostateczny,
Pozbyć się życia i mieć spokój wieczny,
Lecz pomyślawszy co wcześniej zrobiłem,
To tego spokoju tak pewny nie byłem.
Nie mając nadziei na ciszę doczesną,
Zdobyłem się w rozpaczy na rzecz
ostateczną:
Poszedłem do spowiedzi... lecz na
komisariacie,
I piszę te wspomnienia przy więziennej
kracie.
Aby skończyć ten mój wywód trochę
przydługi,
Radzę byście nie czynili błędu po raz
drugi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.