Wycieczka
To wspomnienie z przed kilkunastu lat...
Dorożkarz na koźle
zalotnie okiem mruga
zaprasza na siedzenie
i dorożka po ulicach rusza
na bruku słychać odgłos
rytmiczny końskich kopyt,
w oddali słychać dzwony
zegar kuranty wygrywa
dorożkarz batem wesoło
nad zadem końskim wywija,
mijamy barwne kamieniczki
kawiarenki i ciche uliczki
z ust dorożkarza płyną
historyjki z minionej epoki
i wielkich twórców żywoty.
Z oczu moich łzy się toczą
smutku i rozpaczy
że miłość mojego życia
nigdy tego nie doświadczy.
i nigdy tego nie zobaczy
Komentarze (19)
Pięknie sama musisz spacery odbywać smutne że już nie
masz ukochanego smutno tu na końcu twojego wiersza.
Ładnie napisałaś .
Pozdrawiam ciepło:)
Ładnie, tylko tak smutnie zakończony, pozdrawiam:)
trzy ostatnie strofy mówią wszystko dobry wiersz
Pozdrawiam Halinko:))
Koncówka z wielkim smutkiem i tesknota...