Wyglądasz na nieczynną
Zbliża się bez odwrotu
krawędź pożyczonego czasu.
Szlafrok ociera się o piersi
jak dzień, ktory przyjmuje noc,
napięcie zachodzącego słońca,
usta otwarte do zdrady.
Kolejny papieros.
Zmrok trzyma gardę wysoko,
więc szukasz innej broni,
w kieszeni śpią klucze
a sople spadają na parapet
łamiąc gałązki ciszy.
Wyglądasz na nieczynną,
kiedy się nie uśmiechasz,
kiedy zamykasz na siłę oczy
udając głęboki sen,
on nie nadchodzi.
Płoniesz cierpliwie. Powoli.
Późno posypało w tym roku,
nie pomówimy o pogodzie,
nie ujrzysz śladów na podłodze,
póki trwa w tobie
zimowy letarg śniegu,
skrzypiący strup mrozu.
Słyszysz echo moich kroków.
Masz zamknięte usta.
Samotność kotów prowadzi cię
w miejsca oddalone,
gdzie robią rzeźby na nasze
podobieństwo,
gdzie rzucają nas na pastwę wspomnień.
Komentarze (4)
niesamowity wiersz i doskonałymi metaforami
Podziwiam
nekrofilia :))))))))))))
Przejmujący chłodem, odczytuję jako samotność we
dwoje. Od dawna wypalone uczucie, peel widzi w
kobiecie pustkę, którą jest wypełniona cała. Tylko
wyginające się w różnych pozycjach koty przywodzą na
myśl wspomnienia dawnego żaru i uniesień. Być może
zupełnie rozminęłam się z myślą i zamierzeniem Autora
i mam nadzieję, że wybaczy mi to moje gdybanie.
Serdeczności.