Wykłady szalonego naukowca-O...
Oto kolejny wykład :)
"Wykłady szalonego naukowca- O kuchni
średniowiecznej".
26.02.2018r. poniedziałek 11:25:00
Szanowni państwo, witam państwa na
dwudziestym ósmym moim wykładzie z cyklu,
co szalony naukowiec rzecze.
Sesja skończona, przerwa feryjna też
skończona, poprawki mam nadzieję pomyślnie
zaliczyliście i teraz z nowym powerem
zasiadacie w studenckich lożach
bezpieczeństwa. Na jednym z poprzednich
wykładów poznaliście kuchnię starożytną,
skoro dalej żyjecie to znaczy, że jest
dobrze i dziś możecie poznać kolejną
kuchnię. Rzecz jasna, pójdziemy w temacie
po kolei, a więc dziś o kuchni
średniowiecznej. No to zaczynajmy, bo moi
drodzy myślę, że materiału sporo jest do
przyswojenia.
Zacznijmy od podstaw, bo tak jest
najlepiej, a więc zacznijmy od podstaw
wyżywienia ludzi z średniowiecza. A
podstawą dla nich były produkty zbożowe,
takie jak: kasze i chleb. Ponadto warzywa,
takie jak: kapusta, buraki, cebula,
czosnek, marchew, a także rośliny
strączkowe, czyli: ciecierzyca, bób, groch.
Wystarczy, że kochani zobaczycie do swych
lodówek i spiżarek i przekonacie się, że
jesteście w średnim wieku, czyli
średniowieczni (śmiech na sali). Były też
mięsa, jako produkty droższe i stanowiły o
statusie społecznym, a więc obecne były
przede wszystkim na stołach warstw
wyższych.
Wśród tych elit jadano głównie drób i
wieprzowinę, a z kolei na dworach
rycerskich jadano także dziczyznę. W
okresie, zwłaszcza postów bardzo popularne
były ryby morskie, zwłaszcza konserwowane i
transportowane na spore odległości dorsze
oraz śledzie , ale nie brakowało także ryb
słodkowodnych.
W owych czasach zwykle jadano dwa posiłki
w ciągu dnia, był to obiad około południa i
lżejszą kolację wieczorem. Dwuposiłkowe dni
były standardem przez całe średniowiecze.
Śniadania jako trzeci posiłek spożywali z
przyczyn praktycznych ludzie pracujący i
tolerowane one były także w stosunku do
dzieci, a także kobiet i osób starszych
oraz chorych. Wówczas popularne były małe
posiłki, a ludzie pracujący często
otrzymywali od swych pracodawców niewielkie
kwoty, za które mogli kupować niewielkie
przekąski.
Jak widzicie moi mili nie było lekko, ja
niedawno gdy chciałem zrzucić wcale nie
wielki brzuszek i jadłem mniej i trzy razy
dziennie to mówili że za mało jem,
niezdrowo, bo powinno być pięć posiłków. Oj
tam, ja tam w dwa miesiące i może mały
okład był 14,5kg straciłem, ale tak o kilka
za dużo, ale teraz o cztery kilogramy mam
od minimum i jest świetnie.
No dobra teraz chcielibyście poznać jakąś
potrawę z owego czasu, a przynajmniej
przepis, także usiądźcie wygodnie i
notujcie, już podaję dwa przepisy i po nich
zakończę te wykład, bo widzę, że feryjny,
zimowy czas was nieco rozleniwił (śmiech na
sali).
Oto przepis na ciasteczka, pochodzący z
XVI wieku z Anglii. Zapiszcie sobie
składniki:
jedna szklanka mąki, pół szklanki cukru,
szczypta goździków, szczypta gałki
muszkatołowej, ćwierć łyżeczki soli,
szczypta szafranu, a więc jak widzicie na
bogato się zaczyna. Ponadto cztery łyżki
miękkiego masła, dwa żółtka, dwie łyżki
wody różanej, a więc trzeba nieco się
wysilić w pozyskiwaniu składników, no i
jedno z najważniejszych składników, a
mianowicie jedna łyżka drożdży.
Jak to razem pociaprać*(śmiech na sali),
by wyszło coś zjadliwego? A mianowicie tak:
mąkę, cukier oraz przyprawy wymieszać,
dodać rozdrobnione masło. Potem żółtka,
wodę różaną i drożdże utrzeć razem w
drugiej misce. Poczym wszystkie składniki
połączyć ze sobą i ta wyrobić ciasto.
Powstałe ciasto należy rozwałkować na
grubość około pół centymetra, to mniej
więcej tyle ile zawierają wasze notatki
(śmiech na sali) Takie rozwałkowane ciasto
należy pokroić na kwadraty, albo romby,
jeżeli ktoś jeszcze ogarnia co to (śmiech
na sali). Tak pokrojone kawałki, w sumie
dowolnej, ale bez przesady wielkości należy
ułożyć na blaszce z umieszczonym w niej
papierem do pieczenia i piec należy w wcale
nie zawrotnej temperaturze 443,15 Kelwinów
, kto ma piekarnik w Celsjusza za zadanie
domowe ma przeliczyć sobie (śmiech na
sali). Czas potrzebny na to, to zaledwie
900 sekund, aż uzyska się barwę złotą.
Widzę, że skrzętnie zanotowaliście, a więc
jeszcze jeden obiecany przepis i możecie
biec do kuchni. Teraz podam wam przepis na
sałatkę warzywną, także z XVI wieku i
został opracowany przez ówczesnego
włoskiego szefa kuchni. Potrzebne
składniki to:
dwie marchewki, dwie pietruszki, chodzi o
korzeń, jedna rzepa, oliwa z oliwek, ocen z
czerwonego wina, a więc za octem trzeba
pobiegać, ponadto sól i pieprz.
A teraz jak to poskładać, a mianowicie
pierwsze primo to warzywa należy umyć, ale
nie używajcie do tego żadnych detergentów,
jeżeli nie ma to być wasz ostatni posiłek
(śmiech na sali), zresztą woda sama
wystarczy, w niej wystarczająco dużo
dodatków się urywa (śmiech na sali). Takie
umyte, czyściutkie warzywka, należy
dokładnie rozebrać, to znaczy obrać
(chichot na sali), poczym należy je pokroić
na kawałki. Jakie duże, nie pytajcie, może
takie byście je wygodnie umieli umieścić w
swych jamach gębowych. Należy je wrzucić na
patelnię i smażyć aż zrobią się wam
poddane, to znaczy się zmiękną. Potem
należy je odłożyć na bok by ostygły, bo
wiadomo muszą ochłonąć, są nieźle wkurzone,
bo zaraz chcecie je wszamać* (śmiech na
sali). Należy je wymieszać, by się nie
umiały odnaleźć i nie wiedziały gdzie są
(uśmiech), należy je skropić oliwą, wiadomo
taktyka zmylenia przeciwnika teraz myślą,
że są w SPA, a patelnia to takie solarium.
No i po oliwie idzie ocet, wiadomo jakiś
taki alkohol, warzywa myślą, że jest biba,
na to sól i pieprz, a więc ostro się robi.
I tak niczego nieświadome warzywa są przez
was konsumowane (śmiech na sali).
Smacznego, wykład uważam za zakończony,
zapraszam wszystkich słuchaczy na kolejny,
póki co wcinajcie, bo jak widać
średniowieczny przepis, zwłaszcza ten
drugi, a jakże nam dalej współczesny.
Serdecznie dziękuję i zapraszam ponownie.
Komentarze (18)
ale mieli szczęście- nie spożywali konserwantów.
Lubię te wykłady:)Bardzo na tak:)pozdrawiam
cieplutko:)
Witam świetnie napisany i kilka przepisów z samego
rana :)
Pozdrawiam serdecznie :)