Wymarzona pierwsza nasza choinka.
Błogosławiony ten dom, gdzie nie rządzi macocha.
Trzy lata po wojnie, bieda, do tego śmierć
matki.
W domu już rządzi okrutna i zła macocha,
ojciec pijany, po kątach stoją głodne
dziatki
obdarte, smutne, bo przecież już nikt ich
nie kocha.
Grudzień, mróz na dworze, a dzieci pragną
choinki
postanawiamy, że ten skarb przyniesiemy z
lasu.
Do lasu daleko i błyszczą ślepiami
wilki.
Obawiamy się, że macocha narobi hałasu.
W zimnym pokoju, w wiadrze już stoi choinka
w ciszy,
a na gałązce jedyna świeczuszka się
pali,
Łańcuchy ze słomy, z papieru aniołek już
wisi.
Wpada macocha, krzyczy, ścierką po głowach
wali.
- Kałduny, jazda, sieczkę rżnąć trzeba, do
stodoły,
konie, krowy napoić, drzewa przynieść z
olszyny,
spalę choinkę wyrzucę ją na dwór,
warchoły!
- Boże, mój Boże, czemu ona szuka w nas
winy?
Płaczę,wybiegam na dwór pod dom naszego
sąsiada,
w oknie strojna choinka światłami mruga i
świeci,
matka tuli dzieci, a ojciec życzenia im
składa.
O jakże szczęśliwe i kochane są te
dzieci.
Stary wiersz, ale mnie zatrzymał.
Komentarze (53)
Bardzo wymownie dla dzieci i świątecznie.
Gdzie był ojciec kiedy zła macocha pastwiła się nad
jego dziećmi?
Znałam dobrą macochę, która wychowała dzieci tej,
która je porzuciła, bo wybrała alkohol i bezdomność.
Pozdrawiam serdecznie :)
wiersz bardzo smutny i zatrzymuje łezką w oku życzę
Szczęśliwego Nowego Roku
Smutny czas na szczęście minął. Życzę najjaśniejszego
jutra i pozdrawiam serdecznie :)
kiedy zabraknie matki- dzieci są biedne, a tu- jeszcze
nawet namiastkę radości zabierano. Niby dawno, a ja ,
może 10lat temu to było, zaszłam do pewnego domu,
gdzie matka osierociła 8 dzieci( większość malutkie)
i tam stała na piecu ( bo stołu nie było) choinka ok
40 cm z jedną bombką i jakimś łańcuchem, a dzieciaki
usiłowały rozpalić ogień. Dałam, co miałam , ale serce
się krajało. A one się autentycznie cieszyły, że tam
przyszłam. Nigdy tego nie zapomniałam...
Serdecznie dziękuję za miłe współczujące komentarze.
Ileż to człowiek w swoim życiu przeżyje. Pozdrawiam
wszystkich, życzą Szczęśliwego Nowego Roku.
Jakże smutne wspomnienia. Przypomniały mi dzieciństwo
mojej ukochanej babci. Koniec dziewiętnastego wieku,
miała osiem lat gdy zmarł jej ojciec, mama jeszcze
wcześniej. Potem już jako służąca z domu do domu.
Och życie, życie. Serdecznie pozdrawiam życząc dużo
zdrowia i szczęśliwego Nowego Roku :)
Wzruszajacy i zatrzymujący przekaz . Pozdrawiam ciepło
Mam podobne wspomnienia o upragnionej choince z
bombkami ze sklepu, ach jak bardzo chciałam taką mieć
w domu - lecz niestety - drzewko było i owszem,
mieszkaliśmy blisko lasu i to ogromnego w Puszczy
Białowieskiej, ale dekoracja w pełni bibułkowa i ze
słomy.
Wzruszający!
Pozdrawiam.
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze. Szkoła w
niedostatku, jest dobrą szkołą życia. Pozdrawiam.
Witaj w to świąteczne południe,
za życzenia serdecznie dziekuję i szczerze
odwzajemniam.
Ten tekst jest jak sądzę bardzo osobisty... i
smutny - też...
Nie chce Ciebie zasmucić bardziej, ale dodam, że
wielu z nas ma za sobą niemało tragicznych
doświadczeń.
Może dlatego wychodzimy szybciej 'na prostą' w
zyciu od innych...
Pozdrawiam serdecznie./+/
Pani Bronisławo wspomnienia z życia są często bolesne
ale życie toczy się dalej .A zawsze zło bezpowrotnie
przemija.
Wszystkiego Najlepszego.
Broniu...czadu nie da się cofnąć...trud dzieciństwa
jskże wpływał na póżniejsze życie,
Za odwiedziny pięknie dziękuję...Spokoju i zdrowia
życzę Tobie i bliskim,
Dziękuję za miłe komentarze. Doczekaliśmy pięknych
świat. Cieszmy się nimi. Pozdrawiam serdecznie.