Wyobraźnia
Napisany w autobusie w czasie wczorajszego zachodu słońca w Warszawie. Tak strasznie chmury przypominały.
Słońce zachodzi już łuną krwawą,
oświetla chmury złocista lawą.
Z wygladu góry przypominają,
wejdź na mój szczyt - do mnie wołają.
Jak połoniny trawą odziane,
zżółkłe od słońca z rozlaną rosą,
czerwone buków liście rozwiane
i spiewające szmerami kłosów.
Fioletem wrzosów plama sie błyska.
Zielone świerki-wiatru kołyska,
szumia na wzgórzu, szumia w dolinie,
a czas pomiedzy nimi płynie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.