wyrostki roślinne
/opisz mnie niczym amnezję,
później zaszyj w ustach pomyleńców/
ukrzyżuj, a spadnie grad zmieszany
z solą i octem, oczyści rany
matka ziemia krzyczy,
wyjmuje i wbija gwoździe,
krew nie tryska.
więc, dobij; bo wróci martwe,
kiedy wyschnie grób
Komentarze (21)
Ewcia na rany Chrystusa :) weź się do mnie
uśmiechnij:)
wiersz jak zawsze pierwsza klasa:)
Ewa zatrzęsła świadomością, jak zgniłym drzewem,
tylko żaden owoc nie spadł, choć ucierpi niejeden.
Pozdrawiam Ewuniu, psychologu wierszowany.
MN dokładnie :)
Mówi się, że jeden normalny pośród wariatów jest tym
nienormalnym, wygląda na to, że w Twoim wierszu tak
jest z niewierzącymi i wierzącym...
chacharku lubię Cię
Najlepsze są mroczne wiersze.:)