Wyznanie
W najmądrzejszej z mądrych ksiąg
Sam Bóg słowami człowieka
Powiedział:
„mąż głupi miewa czcze i zwodnicze
nadzieje,
a marzenia senne uskrzydlają
bezrozumnych”
Ja byłem tym głupcem, nie potrafiłem
uszanować
Twoich decyzji i Twego zdania
Byłem egoistą zapatrzonym w swoje
uczucia
A sny kierowały moimi poczynaniami
Były zgubną nadzieją, którą sam Bóg tak
nazwał
Kierowałem się zasadą:
„proście a będzie wam dane”
Ale jak można prosić o kogoś
Przecież ten ktoś sam decyduje
Bóg dał mu wolną wolę
On z niej skorzystał
Byłem pochłonięty dojściem do celu
Byłem nieugięty
Ogarniała mnie rozpacz
Której nie potrafiłem powstrzymać...
Ale odnajduje na nowo siły
Bóg ich mi daje
Ten do Którego mnie siłą Ciągnęłaś
A ja na moje szczęście uległem
Pochwycił mnie
Pomógł przetrwać i na nowo uszczęśliwił
I choć na krótko to i tak na zawsze Będę Mu
wdzięczny
Tak ja Tobie za te chwile
Za Różaniec, który wisi na moim biurku
Za twoje listy, za maskotki
Za wspomnienia najpiękniejsze w życiu
Za wspólny czas
Za radości i smutki
Za uśmiechy i płacz
Czuje się stary, jak człowiek który wiele
doświadczył
Czyż to nie głupie?
Bo co ja przeżyłem?
Jedne uczucie, jeden zawód
Jeden pocałunek, i pierwszą łzę
Czy to powód by czuć się starym?
Za starym jak na swoje lata...
Które pełne będą jeszcze wspaniałych
chwil...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.