Za wszystko..
Niestety nie są to tylko słowa moje i nie tylko przeze mnie ułożone.. do czego przyznaję się bez bicia.. Mimo wszystko ośmieliłam się umieścić wiersz tutaj, ponieważ gdy czytałam go swej Mamie, zauważyłam łzy płynące po jej policzkach..
Dziękuję Ci za to, że zawsze byłaś.
Nie natrętnie.
Nie natarczywie.
Wolna o każdej porze, aby poradzić coś na
katar, na gardło, na plamę,
aby doradzić prezent dla przyjaciół,
aby polecić dobrą książkę, płytę
Cohen'a,
aby pomóc w krzyżówce.
Za to, że byłaś.
Ramieniem, w które można było popłakać.
Spakowana i gotowa przyjechać, jeśli tylko
bym potrzebowała.
Najlepiej poinformowana.
Osobą z niewyczerpanym zapasem miłości.
I śmiałaś się z tego, co śmieszne.
Cokolwiek bym zrobiła.
Zawsze.
Dziękuję,
że znosiłaś to, czego nie sposób było
znieść;
że robiłaś coś z niczego;
że dawałaś, mając puste kieszenie;
że kochałaś mnie, gdy kochać się nie
dało;
że zarabiałaś pieniądze, żeby mnie
wychować;
że robiłaś rzeczy niemożliwe ..z uśmiechem
( nawet gdy drżał ). Dziękuję za wierszyki
i melodie, które do ostatniego dnia, co
jakiś czas na nowo rozbrzmiewać będą w
moich myślach.
Dziękuję Ci za mój pierwszy zachód
słońca.
I za spacery w strugach deszczu.
I gonitwy po zimowej plaży.
Dziękuję, że pozwoliłaś znosić do domu
kamienie, muszle i połamane gałęzie.
Dziękuję, za radość życia.
Komentarze (1)
Te slowa sa prawdziwe, dobrane z pewnoscia do matki:)