Zaduszki
Listopadowy cmentarz w półmrokach tonie
wiatr delikatny strąca drzewom liście
zalotnie
i nieuchronnie zbliża się złotej jesieni
koniec,
która przemija, jak nasze życie
bezpowrotnie.
W alejkach ludzie cicho przystają,
zadumani
zmartwiałe bólem dłonie aż do kolan
opadły,
w ciszy snującej się między mogiłami
zasłuchani
ból i rozterkę na moście cierpień
odgadły.
Niebo cmentarne łuną świec migocze
mgliście
drgają płomienie, jak anioły skrzydlate,
pod nogami szeleszczą spadłe, przywiędłe
liście
wszechobecny na grobach, chryzantemy
kwiatek.
Stajemy przy mogile tych, co odeszli, nie
wrócili
w nieba przestrzeń płynie modlitwy
szeptanie,
byśmy na drodze życia się nie zagubili,
dobry Boże, daj im Wieczne Spoczywanie
Komentarze (23)
AMEN. Smutny, ale piękny. Pozdrawiam
Najlepszy wiersz o Dniu Zadusznym. Odebrałem go jakbym
miał sam ten wiersz napisać. Jednak, mnie się tak nie
udało. Kobiety wrażliwsze są. Podziwiam więc Tołstoja,
skąd tak dobrze znał ich duszę ? Serdecznie pozdrawiam
Obrazowo i uczuciowo.
Smutno, ale taki właśnie jest ten czas
zadumy...pozdrawiam
Smutny, ale bardzo ładny, pozdrawiam
Ładna refleksyjna modlitwa.
"w ciszy snującej się między mogiłami zasłuchani"
Świetny wers :))
refleksja chwila ciszy i modlitwy
czując tylko zimno i smutek
pozdrawiam
Smutny,pozdrawiam miło