Żale cyganki I
Z daleka słychać turkot kół,
I tętent końskich kopyt,
Droga tu spada prosto w dół,
Więc z jazdą bywa kłopot.
Kogo przywiedzie leśny dukt,
Nikt jeszcze tego nie wie,
Na gości długo czekał lud,
I czarny kot na drzewie.
Z lasu dobiega głośny gwar,
Taboru cygańskiego,
I choć się leje z nieba żar,
Niestraszny jest dla niego.
Każdy wóz strojny zaprzęg ma,
Woźnica trzyma go w swej garści,
W zaprzęgu chodzą konie dwa,
Często tej samej maści.
Z wozu pierwszego słychać śpiew,
A skrzypek mu wtóruje,
Powietrze tnie przedziwny zew,
Co łkaniu dorównuje.
Komentarze (19)
witaj, ładny sentymentalny wiersz.
dawniej wędrujace tabory cygańskie wpisane były w nasz
krajobraz, (ba całej
Europy) Dziś wędrujacych Cyganów prawie już nie ma,
prowadzą osiadły tryb życia. pozdrawiam.
Zawsze ciekawiło mnie życie cyganów i ich
tradycji...ładnie to opisałeś...mam nadzieję, że
nastąpi ciąg dalszy...pozdrawiam :)
Przywrócił wiersz nastrój, który odczuć można na
widowiskach lub występach Romów Piękny wiersz Brawo!
Tabory cygańskie przebrzmiała nuta lat młodości, w ich
szyku i wystroju nawet dziś ciekawość gości.