zalewajka
szósta czterdzieści rano
słońce z ironią cedzi ultrafiolet
przez szpary w zębach listew
(ż)aluzji cieńszych od błon pęcherza
trzeba mu ulżyć - wstanę bo radio
na noc włączone zapowiada deszcze
aura nie jest zbyt dobra dla zbieraczy
odcinków rent w serialu ”żet – przeminęło z
życiem”
powoli dochodzę do siebie
po nocy bez snu zjem na czczo
garść owoców nadzieją nadzianych
że bez chemii są konserwowane
podstawowy posiłek - eintopf z warzyw
na później jeszcze zdążę być może
gdy przejdę się po ludziach dobrej woli
mają wiele niepotrzebnych im odpadków
dadzą – bo na wszelki wypadek
nie zaszkodzi spełnić dobry uczynek
08.11. 2008
Komentarze (22)
Dobiłeś mnie Vick, po Twoim wierszu jest mi jeszcze
ciężej, opadły mi ręce, po co to wszystko
Czytając Twoje wiersze mam wrażenie, że byłeś już w
każdym miejscu, niemniej życzę, uciułania na podróż na
Wawel do św. Gerona. Dorzucę.. Jesteś tego wart.
To nowe hobby- " zbieracz odcinków rent" powaliłeś
mnie tym na kolana:)Ps. jeśli liczysz na to że ktoś
coś ci da ( podzieli się) to ...- miłego odchudzania
życzę :)
Sama metafora i goryczy sfora.
Trochę wcześniej: Na stole paruje zupa, a jarskie
pokarmy cierpliwie czekają. Żona wyciera nóż o fartuch
i podaje go mężowi. Kroi chleb i podaje każdemu
kromkę. Nalewa zupę. Jedzą w milczeniu, patrząc na
środek stołu, gdzie dziecko śpi spokojnie, by obudzić
się i dorosnąć(Czuć popiół na ustach i dym w oczach.
Czekają na deszcz, który nigdy nie przyjdzie. W
wyjmuje z szufladzie jest cegła, można położyć ją
przed wazą i metalicznym głosem szepnąć:
– Jedzcie
niestrawności dostałem od tego,
co jutro zjem, he, he ;)
dobry wiersz Vicku. zastanawia mnie data ;). sprzed
roku, czy czeski błąd. pozdrawiam ciepło :)