W zamyśleniu w dniu urodzin...
Urodziny to bodaj jedyny dzień w roku, w którym jest czas na zastanowienie: ile jest warte nasze, dotychczasowe życie?
Ile to już dni przeminęło czy ja jeszcze
ogarnę
ile to już nocy nieprzespanych przez
koszmarne
sny co wracają i bladym świtem jak bańki
znikają
dręcząc zmęczoną duszę krótko w myśli
zostają
Warto żyć dla chwil kiedy słowa na stosy
ofiarne
nie pójdą i nie pochłoną je piekielne
płomienie
gdy po niektórych znikną na zawsze nawet
cienie
tam gdzie w popiół się obrócą marzenia
czarne
Ile razy jeszcze mi inni szepną jak życie
kochają
ilu spotkam takich którzy dziś własne życie
oddają
nawet za tych, którym lepiej byłoby się nie
urodzić
po raz kolejny w mej wędrówce uczę się
chodzić
Wraz z godzinami, które zegary ciągle
odmierzają
czasem życie jest jak w ciemnym lochu
uwięzienie
skazany za wszystko- katem jest własne
sumienie
Tak dawno stawiałem zamiast liter znaki
niezdarne
dzisiaj w strofach wyrażam wczorajsze
milczenie
Podobno zostaliśmy stworzeni jako losu
kowale
ja nie pożałuję jednego dobrego dnia
wcale
Od zawsze noszę w sobie ukrytą jedyną
nadzieję
jeszcze słońce powróci i zziębnięte serce
ogrzeje
Komentarze (18)
Wszystkiego Najlepszego, zdrowia, szczęścia i
nieustającej weny, pozdrawiam serdecznie Maćku.
Wszystkiego dobrego. Zdrowia.
Dzień dobry,
aż się boję myśleć, że te wersy są prawdziwe.../+/
Pozdrawiam o świcie i wszystkiego co najlepsze dla
Ciebie życzę.
A ten rym to najzwyklejszy przypadek.