Żebro Adama (II)
Adamowi.
nie żałuje nic
choć warto żałować.
lubię łamac nogi
urywać ręce
i odstrzeliwać sobie łep.
ot, taki kolokwializm.
zrywam z tym kogo kocham
wylewam to co inni piją
zasypiam
dopiero w biały poranek
ot, paradoks taki.
przecinam czerwone wstążki
rysuje nowe mapy
stoje na szczycie
i na tarczy z podniesioną głową
ot, metafora taka.
ja.
żebro Adama
pokusa niezmienna
czerwona szminka
ja
grzech i rozkosz
poranek i wieczór.
ja.
kobieta.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.