ZEMDLONA AUREOLA...
Ksiezyc gwiazdy utulił do snu,
ja Ciebie szukam wciaz...
chce, pragne dotykac,
jak wtedy głaskałam Twoje włosy...
zaniedbałam nawet krople rosy,
bys mnie z tyłu piescic mogł,
tak jakbym nie wiedziała,
ze dłonie do Ciebie naleza...
odpinam skrzydła, kładac na fotelu,
zcieram kurz ze stołu,
by aureole uroczyscie połozyc jak nigdy,
tancze, nie wybaczam złego obcym,
lecz miłosci swej moge wybaczyc
złe spojrzenie oczu...
gdzie jestes, bym mogła umierac z
miłosci?
bazgrajac po płotnie widziec twoje
inicjały...
kocham cie...
choc jeszcze nie znam twoich wad...
nie ma miłosci, jakiej szukam, choc jest w prozie życia podarunek dla mnie skradziony...
Komentarze (3)
aureola Ci nie potrzebna, ani skrzydła, błyszczysz
swoimi wierszami, umierać z miłości, nie lepiej dla
niej żyć?
piszesz o oczekiwaniu na uczucie, dla którego jesteś
gotowa dużo poświęcić a póki co marzysz malując na
płótnie Jego inicjały
ale ta miłość w Tobie zrodzona pięknie dojrzewa i
wybuchnie w stosownym momencie.