Zepchnięta do podświadomości...
Niekochana,
szalona istota.
Spełnieniem jej
-zgładzić mnie;
upoić winem
rozkoszy swiata.
Twarz taka jak moja,
ta sama dłoń,
ale w sercu zło.
Zepchnęłam ją
w głąb urwiska,
w ciemną toń...
Odeszła nie z własnej woli,
pochłonięta przez ciernie.
Błysk światła,
ponure trzaśnięcie.
Z oddali dobiegła
melodia zwycięstwa.
Pokonałam siebie,
wyrzuciłam zło,
lecz wciąż słyszę
jej płaczliwy głos
jak błaga o litość,
szuka jej w oczach.
Wabiła czule
zapachem przygody,
ukazywała barwy
grzesznych pragnień.
Walka z nią po stokroć
byłaby porażką.
Przychodzi we śnie,
ale nie pieści mnie
w żądzy spełnienia
szalonych marzeń,
nie szepcze czule
zakazanych słów.
Komentarze (2)
Taki osobisty wiersz napisałaś.Pozdrawiam
drudzy my odczytujemy ten wiersz bardzo osobioście ;)