Zmierzch młodości
3.02.1991 będąc w Wiśle zanim pojawiłeś się
ty pisałam:
Tak długo cię już w sercu noszę
i nigdy się z tobą nie rozstaję,
mijają dni, miesiące, lata
i tylko nadzieja mi zostaje.
Nadzieja cicha, nadzieja błoga,
że kiedyś się to wszystko zmieni,
że będę jeszcze w życiu szczęśliwą,
choć nieuchronnie idę już
ku jesieni.
Nie przypuszczałam wtedy, że moje marzenia
spełnią się pięć lat później…
Tessa50
autor
Tessa50
Dodano: 2015-07-01 11:09:18
Ten wiersz przeczytano 1117 razy
Oddanych głosów: 43
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (33)
piękna melancholia...najważniejsze, że spełniły się
marzenia:) pozdrawiam
bo miłość można sobie wyprorokować, wymodlić,
wyszeptać wierszami :-)
Zdaje się,że jednak proza wychodzi Pani Autorce
znacznie lepiej.