Zobaczyć własną śmierć.
nachodzi myśl czasem
może i dziwna
nachodzi znienacka
wylewając łzy
mroczna uparta
równie i naiwna
w czarne noce
w szare dni
gdybym mogła
zobaczyć swoją śmierć
żyć zarazem
i umierać
i w zasięgu dłoni
zgnieść
coś co jest mi
nie do zniesienia
na własnym pogrzebie
przy własnej trumnie
stać obserwować
co wokół się dzieje
wierzyć w co widzę
może zbyt ufnie
podnieść jak kwiaty
zdeptaną nadzieję
dostrzec łzy
na policzkach ludzi
smutek rozpacz
złamane serce
skowyt łez szczerych
mą dusze wtedy zbudzi
zrozumiem kto
kochał mnie szczerze
i wnet powstanę
naprzeciw miłości
z chęcią by życie
od nowa zacząć
bez cierpień bólu
złych myśli i złości
przed siebie pójdę
nic nie tracąc
stać obok zarazem
i umierać
by zawsze przy tym
nic nie tracić
a zyskać miłość
co w życie radość wciela
w optymizm się bogacić
w poszukiwaniu miłości
umrzeć kilka razy
a żyć równocześnie
wszystko widząc
i by realne stało się
o czym się marzy
umierać żyć zarazem umrzeć by znaleźć się przed ołtarzem
Komentarze (1)
Ciekawa realizacja Twojego wiersza :)) szkoda że ma
tyle smutku i goryczy , ale tak czy tak bardzo
intrygujący temat sam osobiście chciałbym tak móc
zobaczyć jak Ty to opisałaś już kiedyś o tym myślałem
:))