Zwątpienie
...
Przecież wiesz, biegnę tam gdzie blask,
Nie wiem już czym jest Słońca brzask..
Odprowadzam aksamitne skrzydła ukojenia
Na drugi koniec gorącego płomienia.
Iskry tańca, zgrabnych tajemnic
wspomnień,
Drżenie magii słów, tańca pragnień.
Dotykam niewidzialny cień istnienia,
Pierwiastki nieznanych uczuć złączenia.
Czerwień i czerń - koloryt dnia
następnego.
Brak toru dla wędrowca wiecznie
zmęczonego
Podróżą pełną szczęścia i kaprysów
fortuny.
Pani otchłani pokornych dusz przyszłej
runy.
Czterolistne kwiaty na łące tęczy,
Niezliczone skarby zakrwawionych mieczy.
Wierzę w błękit bijącego nieba.
Już sama nie wiem, to nie ta sama ubita
gleba..
Nie ta myśl dziecka naiwnego, wciąż
walczącego.
Przeszkody wyższe, budujące nowe cegły w
murze człowieka złego.
Czas nie pozwala się zatrzymać.
Tracę tchnienie, gruba gałąź chce się
złamać.
Chcę iść spać, w biegu zatraconych
wartości.
Chcę iść spać, już nie chcę widzieć świata
w złości..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.