Zwierzenia pewnej pani
Kiedyś mi otworzyłeś oczy
na życie, gdy mu byłam przeciw,
chwile rozkoszy dając w nocy,
wyposażyłeś hojnie w dzieci.
Drzwi samochodu otwierałeś
za każdym razem gdy wsiadałam
i te do willi okazałej,
bym gdzie na ciebie czekać miała.
Wyjście na taras o poranku
z szarmanckim otwierałeś gestem,
firmę, fundację, konto w banku
i nie pamiętam co tam jeszcze.
Ale zamknięte miałeś serce
dla mnie, więc mimo tylu wrażeń,
wciąż nie wiedziałam co to szczęście.
Już nie jesteśmy dzisiaj razem.
Komentarze (34)
Tych właściwych drzwi otworzyć nie potrafił...
+ Pozdrawiam
Złota klatka...
Razem a tak właściwie obok siebie:(
Cóż nie wszystko kupi się za pieniądze ale do takich
wniosków trzeba dojść samemu.Największe bogactwo
nosimy w sercu:)
Wiersz bardzo aktualny na obecne czasy ( dziś tego
młode dziewczyny szukają lecz cóż po złotej klatce)
Pozdrawiam
Zgadzam się z Kasią
Cóż willa i kasa jak w sercu pustka.
Miłego dnia:-)
Jednak pieniądze szczęścia nie dają.