Zwijam się
Już przebiśniegi w słońcu ukradkiem
dzwonią, że wiosna śle pierwsze wici,
a ja na przekór, może przypadkiem
zwijam się niczym na szpulę nici.
Wiosna jak kiedyś dzisiaj nie cieszy
niosąc woń kwiatów i zakochania,
gdyż ja na kłębek pośród pieleszy
zwijam się niczym wełna barania.
Tak jak materiał na wielką belę
choć momentami nektar popijam
to już nie pójdę na karuzelę
bo najzwyczajniej w świecie się zwijam.
Więcej teorii a mniej praktyki
mimo to życie chwytam za barki
i się tak zwijam niby kosmyki
włosów, lub kabel starej kosiarki.
W natłoku wspomnień i głodzie marzeń
mam nos na nowe razy gotowy,
pięknie się zwijam w pustyni wrażeń,
jak miękki papier toaletowy.
W planach dopiero grają fanfary
na mą sędziwość i datę zgonu,
lecz ja się zwijam jak dywan stary,
albo pas kory z młodego klonu.
Gdy się już zwinę, w szarości cieni
dłoń mnie odstawi gdzie szpul miliony.
Tam będę czekał, aż ktoś oceni
czy z dobrej przędzy byłem zrobiony.
Komentarze (17)
wspaniały i adekwatny do sytuacji na beju.
Mam nadzieję, że jutro będzie powód by się z powrotem
rozwinąć.
Pozdrawiam.
Tekst opisuje poczucie zamknięcia się i unikania
radości życia. Autor porównuje się do materiału,
który nie może się rozwinąć, czekając na ocenę, co
tworzy smutną refleksję nad życiem i oczekiwaniami.
(+)