*** (kolejny pusty wieczór)
okazja: rozstanie. kolejne. ile jeszcze?
kolejny pusty wieczór
ledwo już patrzę na oczy zmęczone
tęsknotą braku odbicia Twoich.
jakoś trochę smutno
oczy pocą się mimowolnie
i ramiona lęk otula niepokojem
nie pozwala iść spać
bo materac będzie zbyt lekki
i choć powieki sklejone -
bo wyschnięte smutkiem,
trwam na posterunku,
czekając na jakiś cud.
i choć sen już nadchodzi
łóżko to ostatnie o czym myślę -
tam samemu wieczorem jest najchłodniej
i zdecydowanie najmniej wygodnie,
szczególnie
z natłokiem wspomnień w swojej głowie
nie pomaga już nawet
słodki głos billie holiday
wyśpiewuje gorzkie gloomy sunday
to chyba zaczyna się psuć moja dusza
coraz mniej siebie w sobie
a na horyzoncie
cicha, lekka, emanująca spokojem pustka
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.