***/ mozaika życia /***
Czy masz pojęcie, przez ile wcieleń musieliśmy przejść, aby zrozumieć po raz pierwszy, że istnieje coś więcej niż jedzenie, walka, czy władza w stadzie? Tysiące istnień, dziesięć tysięcy... Wybieramy nasz następny świat przez to, czego nauczymy się w tym... Ale ty, nauczyłaś się tak wiele jednego razu, że nie musiałaś przechodzić przez tysiąc istnień, aby dotrzeć do tego...
(...)
nie po to jesteś mi dany
bym mogła swym wzrokiem pijanym
wciąż buntować się przeciw tobie
— z bólu zrodzona
na pamięć wykuta
odrzuciła ciało kobiety
pokaleczone jękami z głębi
jest jednak nadal obok ciebie
wciąż jak twój anioł stróż
gnębi
więc możesz karcić mnie za to
potokiem nienawiści pluć
wypruwać me wnętrze
dawać nadzieję bym
mogę wciąż pragnąć
wiedząc
marzenie i tak się nie ziści
niespełniona
choć pocałunkami zalana
zagubiona
choć w czułości oddana
ma bezkresna miłość
tak oślepiająca
co już nie ustaje
co ma trwać do końca
w jakichkolwiek losu pnączach
Życie- ta jego dziwna mozaika,
raz jest okrutne, a raz jak bajka.
Oplata całokształt błękitów nieba...
Tej ciągłej jasności,
Takiej mi trzeba...
Co czuje bicie serc trwałe,
Takie radosne, i doskonale...
„...jak krawędź brzytwy, mój świat...” Dziękuję Ci- za to, że jesteś ;*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.