1...2...3
1...2...3
posłuchaj początku końca
w splątanym umyśle jeden cień
cień wczorajszego dnia
po to ranię byś czuł
tak łatwiej
z czerni odparowywac biel
tak trudniej
popatrzec w oczy
czasem tworzę dwie całości w jednym
to chyba przez białe tabletki
zapomnienia
ale nigdy nie zapomnę co znaczą
poprzestawiane litery miłości
nie osądzaj za wywrócenie na lewą stronę
każdemu się należy odpoczynek
od własnych futurystycznych lęków
przecież Ty też to czujesz
dziwisz się że mam trzy imiona
i rozmawiam ze sobą o kaktusach
ja tylko chcę byc
niezapomnianą rzeczą w pokrywie kurzu
świat widzę Twoimi zamglonymi oczami
może pora zdjąc okulary nie sądzisz
kim ja jestem w Twoich rękach
zabawką spragnioną oddechu
nie łam mi pluszowego serca
nie otrzesz moich kryształowych snów
bo wiesz i Ty
że mnie już nie ma
Komentarze (1)
smutnie ujęte przemijanie....że mnie już nie
ma.........cóż każdego dosięgnie śmierć...nie tylko ta
duchowa...bravo