1914
Ujrzałem coś pewnego dnia....
Ognia, naprzód marsz - Zabijaj
Przeciwników sięgnie śmierć
Ziemia wrogów krew niech spija
Żaden nie podniesie się
Z bronią w ręku, w imię Boga
Walczyć masz o sztandar swój
W każdym obcym widzisz wroga
O ojczyznę toczysz bój
Wtem wychylił się ktoś z domu
Kula twa dosięgła go
Granat wrzucasz po kryjomu
Wnet już w gruzach jego dom
Ducha wojny w sobie nosisz
Jeden cel wciąż w głowie masz
O zwycięstwo Boga prosisz
Wrogom nie spoglądasz w twarz
Bohaterstwo Twe wyznacza
Ilość martwych wokół ciał
Jakaś aura cię otacza
Śmierci się nie będziesz bał
Myślisz "walczę w imię Boga!,
Bronię kraju mego czci
I pokonam mego wroga,
Bóg to wynagrodzi mi"
Lecz Twój wróg w to samo imię
Wkłada broń na ramię swoje
I wołając w imię Boże
Twojej się domaga krwi
Tam spotkacie się oboje
Modląc się do swego Boga
"Boże dodaj sił, dopomóż
Bym pokonał twego wroga"
Lecz nie pomógł, sił nie dodał
Jeden z was nie żyję już
Nie, w tej wojnie nie ma Boga
Tylko stos poległych dusz….
.... "anioł" spadał z nieba do samego dna.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.