4-ta
Jak co dzień powstaję
o czwartej nad ranem
gdy ciężkie chmury
tak źle pochowane
w dół pod horyzont
testament
swój śnią.
Zielone drzew liście
w czerń ciemną wpadają
jak twarze nagrobków
wyśnione na haju
gdy z serc nieumarłych
wykuwa się łza
i martwy z betonu
wysuwa się świt
w przechodniów oblicza
porankiem stężałe
zły los ich przeznaczeń
wypluwa na byt.
autor
zawadiaka
Dodano: 2016-07-19 15:46:13
Ten wiersz przeczytano 2036 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (9)
Super!!!Świetne to "powstaję" zamiast "wstaję".
Pozdro.
Witaj Zawadiako!
A czy peelowi ktoś bliski zmarł? A może inne ciężkie
przeżycia?
Pozdrawiam serdecznie
Po przeczytaniu słyszę prawie nocne tramwaje ciężko
stąpające po brukowych ulicach.Podkręciłeś
klimat.Pozdrawiam
kiedy dobrze inny spi
ja wstać muszę
4a-rano
by dojsc na przystanek
a pracuję od siódmej w:):):)
Nie lubię tych ponurych przedświtów.
Dobrze je odmalowałeś. Miłego dnia.
Też ostatnio wstaję blisko czwartej nad ranem :)
Trochę ponuro. Dobry tekst. Pozdrawiam.
pewnie też bym się tak czuła o czwartej nad ranem.
O matko,jaki ponury obraz,a gdzie słońce albo coś?ale
w sumie to w tak ą pogodę i ja się tak czuję jakoś. ..
Coś w tym jest, mądrze mówisz