A.
[ A. ]
dojrzewał owoc soczysty
z refleksami potu
na pachnących wiosną
krągłych jędrnościach
żaden owad jeszcze
ni mróz poranny
nie doznały zachwytu
nad jedną kroplą soku
zaróżowił się nagle
opuszczając zieloną chwilę
w swoim dążeniu
do nabrzmiałej kobiecości
w oczy zakłuł
aromatem słodkości
kiedy ogrodem szedłem
bym innych nie dostrzegł
pod Luny przyzwoleniem
- Bogini srebrnych wyznań
zapachniał owoc dla mnie
i liście nas ciszą otuliły
sad cały zastygł błyskiem
gdy usta swoje
w pożądliwości pierwszej
ku rumieńcom zbliżyłem
promienie czerwone
rozperliły jego figlarność
a łzy dziewiczego nektaru
mgłą mnie owionęły
tak owoc młody
w roztańczeniu szalonym
rozpływał się pomiędzy
zębami mej namiętności

Damian Maciej




Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.