adaptacja
Skóra jako pierwsza domaga się kolejnej
warstwy. Można założyć,
że słońce powoli traci panowanie
nad światłem. Taka pora
zmusza by sięgnąć po zapasy
ciepła, nastawić wyobraźnię; kiedy
dojdzie
wyjadać ciemność zza zamkniętego okna.
Ze smakiem kłamać o przewadze
zimozielonych i nie wspominać o corocznych
klęskach – oczywiste; już niedługo,
gdy zaprzyjaźnione drzewa cisną nam
pod nogi kolory ostrzegawcze
trzeba będzie to przejść.
Komentarze (23)
Dziękuję Wam za miłe słowa.
al-bo... boję się Ciebie, czy Ty czytasz mi w myślach?
;):)
A więc do przodu, puki się da.
podobnie jak Twoje wiersze,
trzeba smakowac - slowo po slowie, warstwa po
warstwie,
nie mozna przejsc obojetnie...
tu mozna czytac o przystosowaniu sie do por roku,
zycia lub do ludzi niekoniecznie wiernych i
uczciwych,
pozdrawiam:)
ciekawe, że jesień kojarzy się bardziej ze starością
niż z cyklem
Wiersz godny przemyślenia.
Zatrzymuje mnie na dłużej
i skłania do medytacji
oraz szukania w tekście myśli
Autorki. Przyznam, iż jest
tutaj wiele możliwości
interpretacyjnych. W moim
odczuciu jest to bardzo dobru
wiersz.
Miłego wieczoru:}
Bardzo dobra refleksja. Życie jest wieczną adaptacją.
Wciąż tyle zmian. Pozdrawiam :)
Jestem tego samego zdania, co AS. A Ty, szczera
cholero, należysz wg mnie do - bardzo tu nielicznego
grona - prawdziwie utalentowanych poetów.
świetne pisanie