w akcie pozornej zazdrości...
płonie niebo różową pożogą
kur nad miastem czerwienią rozlany
po nim ciągną przeszyte barw szydłem
chmurnostrzępej wiotkości dywany
granat tiulem zasnuty liliowym
niebieskawą tonacją przebija
nad pagórkiem skąpanym w purpurze
promień słońca swą szyję wygina
aby chociaż raz w życiu zobaczyć
bliskość ust dnia i nocy złączonych
w pocałunku dwóch czasów tak bliskich
w świetle oczu latarni przyćmionym
lecz nie dane mu będzie oglądać
tego aktu odwiecznej miłości
gdyż już Księżyc swe lico rozsrebrzył
w chłodnym geście pozornej zazdrości
Komentarze (21)
Ładne są te Twoje wiersze. Gratuluję talentu.
Pozdrawiam serdecznie
...dziękuję państwu za odwiedziny i uznanie w miłych
oku komentarzach...
pogodnego dnia wszystkim wam życzę:))
Piszesz tak pięknie, że nic tylko pozazdrościć takiego
talentu. Masz dar, ogromny dar, tu nikt inny tak nie
pisze
dobrego dnia życzę ci:)
No cóż mogę napisać po komentarzu Jastrza, haha ;-)
;-)
Dodam tylko, że spotkanie/pocałunek dwóch czasów może
wywołać gwałtowne sprzężenie atmosfery ;-) ;-)
Wiersz piękny, obrazowy, jak zawsze u Ciebie :-)
Pozdrawiam ciepło, Stefi :-) Miłego czwartku :-)
Wiersz gładko się czyta, ale prawdziwy jest on tylko
podczas pełni. Dziś (16 kwietnia 2020 r.) księżyc
wzeszedł o 3.46, a zajdzie o 12.11. A więc, kiedy
słońce schodzi z nieba - nie ma następcy.
Twoje wersy płyną jak chmury po błękitnym niebie
...nawet noc z przyćmionym światłem nie zdoła skryć
pocałunku dnia i nocy a księżyc przymknie na to oczy
...dobranoc ...