Aleja sennych liści
Tym co widzą coś więcej niż tylko siebie.
Aleją sennych drzew
Wśród rzeki zwiędłych liści
Burzy się szara krew.
Pośród żołędzi kiści
Płynie maleńki statek
Targany poprzez wichry poranka.
Z podarowanego w delikatną dłoń
Wyrzeźbiony jest on kasztanka.
Strugi mgły go pieszczą
Płomienie mgły go oplatają,
Wyciskając łzy z szarości zrodzone
Nad niczym litości nie mają...
Płynę aleją sennych drzew
Wśród rzeki suchych liści
Spokojna jest moja krew
Nie czuję już nienawiści.
Mgła kochanka ze mną tańczy
Otulając klejnot mojej duszy,
I nie ważny krzyk z pod nóg, z oddali
Co jękiem rozpaczy świdruje me uszy...
Dwa odmienne światy jeno siebie czując,
Żyją w klejnocie mej duszy,
Że są jednością ... Nie pojmując.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.