Ależ skąd...
Pani Sianowna, zaraz widać -
tak z Pani oczu, po ferst luku,
żie Pani z takim to menszcziznom,
wypije nieco Prosekuku.
Możie to raczy żiaden siampan,
słowem by nazwać nie do druku,
Lecz jedna, druga, ciecia lampa
i siem uśmiejem do rozpuku.
A Pani śmiech jest niczym perły,
które mnie wpadły kiedyś w rence -
u Jubilera miałem derby -
no szczebiot jasny, jak w piosence.
O tej Niną, tam takie słowa -
ta, co ją grają tera stale.
Czy z panią raczem dziś flirtować?
Nie no, jak? Gdzieżby? Prosiem kogo.
Ja, nie podrywam Pani wcale.
Komentarze (12)
Fajowe to wierszydło! :))))
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Tak tak sianowy panie, baw się baw
nawet ci punkt dam, choć podtekst czuję, na poprzedni
wiersz też głosowałam, wiem czemu powyższy się
pojawił, każdy człowiek czasem popełnia błąd, tylko
nie każdy się potrafi do niego przyznać, panie
sianowny...
Alez skad... alez skad
taki wierszyk to nie blad
takie wersy Predatorze
pisz, ja czytam w kazdej porze. :)))
A cioto ? Ano oto prose kuku wymassione do druku :)
pozdrawiam
fajne!
Jak raz czytam właśnie "Śmiech śmiechem" Wiecha
-Wiecheckiego;po warsiawsku.
e, no spod takiego stolika to i przyjemność posprzątać
i ciało podprowadzić do taksówki.
Pozdrawiam,
Tak dzień zacząć z uśmiechem. Plus zostawiam za to.
Dobre! :))
mały błondzik - si/ę/
O.matko!
A co - spytać sie mnię nie wolno??
Ja Pana tysz! :-))))))))))))
Dzięki za rozbawienie przed SK a na dobre dobranoc
:-))
Pa, Predatorze :-))
:)))