all that jazz
Resztka osadu z płuc w wąskim przelocie
trąbki altówki
Nie było dawno nic bardziej skromnego
W ciszym szepcie czyneli, w perkusyjnych
półmiskach
Zastygły w wolnych rytmach fokstrota, w
szmerach milknącego saksofonu
Piano Bar – to miejsce spoczynku
To więcej niż cisza
Dym z opasłych cygar tłoczony z kominów
afroamerykańskich ust
opowiedział wszystkie nowoorleańskie
stories
tylu nas tu dzisiaj
Piano Bar – to jest to miejsce
na tafli fortepianów błyskają soczewki
szklanek od whiskey
opróżnione przed północą w trakcie
"summertime"
w narożnym stoliku przykrytym zieloną
peleryną
Telonius przegrywa w karty ostatni relikt
starej szkoły
Złoconą Omegę z pięćdziesiątego drugiego
Daję upust przyjaznej krotochwili: "encore,
encore Mr. Ellington!"
Sen nie ma żadnych praw w tym stanie
Schowany w skórzany futerał –
dogorywa
Piję ale nie żeby się upić…
tylko na moment przygasnąć w zaułku
improwizowanej wytworności
piano bar – tu jest przystanek dla
wszystkich mitów tego kontynentu
nie jeżdżących od dawna dyliżansów
dobrze że tak jest
w palcach zwijam bilet z Lincolnem, w
oczekiwaniu na ostatnią kolejkę
siadam…
krzesło zaskrzypiało wilgotnym ragtajmem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.