apokalipsa
Cień ogarnął księżyc
utkał różaniec z gwiazd
zesłał bladość świtu
wyrwał z objęć Morfeusza czas
krwawe słońce wschodzi
promieniami plamiąc świat
nuci apokalipsę
nadchodzącego dnia
wezbrały rzeki i morza
z czasem zatonął i czas
i wieczna nastała
czerwona zima
wielkich błękitnych miast
zesłali bogowie na ludzi
puszkę zwaną Pandorą
naiwny człowieku
tyś ją otworzył
w swym sercu
wieczorną porą
grzech zagnieżdżony
w oczach
oplótł ramionami
ostatki pięknych chwil
powoli umiera wiara
umiera resztkami sił
i chłód serca buduje
z lodu ciężki mur
zamraża w sobie uczucia
takie jak miłość czy ból
bluźniercze myśli
w człowieku
na pozór twardym jak stal
nienawiści morze
piętrzy się kaskadą rozszalałych fal
Broczy po mętnych wodach
płynąc w świat nieznany
"sursum corda!"* krzyczy
głos w oddali słyszany
i tylko pieśń głęboka
w odległych krainach bez miejsca
sprawia, że lód topnieje
topnieje- w poszukiwaniu szczęścia
12.11.2004rok
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.