Audyt w pracy
Dla kierownictwa restauracji Eurest...
- Halo?! Przepraszam?!
Do kogo mówię?!
Dziś w pracy audyt.
Zamknąć te buzie!
Wszystko ma błyszczeć,
jak psu jajeczka!
Żadnego pyłku,
kurzu ni deczka!
Nagle telefon...
pani z kontroli,
pół personelu głowa już boli.
Na domiar złego pękła gdzieś rura,
woda wylewa - to istna bzdura!
O Matko Boska!
Kuchnię zalewa!
Hydraulik zniknął,
mopa też nie ma.
Wiedźma z audytu już coraz bliżej,
czujemy podmuch grozy na skórze.
W końcu wkroczyła,
(młoda babeczka),
próbki pobrała z rączek i rzekła:
- Wyniki będą za dwa tygodnie,
teraz pozwólcie w papiery spojrzę.
Pani kierownik papiery dała
i ją troszeczkę zagadać chciała.
Babol z kontroli, człowiek otwarty,
więc odpuściła ton oficjalny.
Tak się dwie zmory dogadywały,
że cały audyt przeplotkowały.
Wyniki świetne,
pochwał niemiara,
teraz pytanie:
GDZIE PREMIA DLA NAS?!
Wiersz oparty na faktach. Ujęty w formie żartu, ale wtedy do śmiechu nam wcale nie było...
Komentarze (7)
Samo życie. Pozdrawiam z uśmiechem:)
Mogę sobie wyobrazić... Uśmiech zostawiam ;))
Fajnie napisany :)
sama prawda :))))
Premią satysfakcja szefowej.
To nie precedens, lecz reguła, niestety..
Ironicznie o audycie.
Pozdrawiam z urlopu :))
Witaj. Też takie coś podobne miałam, tylko była to
pani z sanepidu, szefowej nie było a znałam panią z
poprzednie pracy, gadane też mam - była premia:);
Fajnie. Pozdrawiam serdecznie
wiersz na czasie, jutro mam:)