Autobus
Wstałeś od stołu
wziąłeś kurtkę
Od drzwi krzyknąłeś, że wrócisz za minutkę
Po czym wyszedłeś w popłochu.
Mijały godziny a ona czekała.
Stała przy oknie i wypratrywała Ciebie,
kiedy kolejne gwiazdy błyskaly na niebie.
Mijały godziny a ona płakała.
Przy tym oknie straciła swoją młodość.
Tysiące łez, które dla Ciebie nic nie
znaczyły
Ją tak bardzo od srodka paliły.
Wszystkie dni straciły swoją ostrość.
Kiedy ona siły już nie miała
wzięła nóż i odebrała życie sobie.
Bolało ale ona już płakać nie umiała.
Za dużo łez wylała na Ciebie.
Kiedy lezała tak pod pamiętym oknem
zalana kałóżą krwi
do środka weszłeś Ty
spóźniony... bo uciekł Ci autobus...
Czasem warto wziąść taksówkę...:-(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.